Nie żyje dr Zygmunt Ajduk

10 postów z 15, Strona 1 z 2
  • Szanowni Państwo!

    Z głębokim żalem informuję, że w ubiegłym tygodniu zmarł w wyniku tragicznego wypadku
    Doc. dr Zygmunt Ajduk.

    Informacje o terminie i miejscu pogrzebu umieszczone będą na stronach Wydziału.

    Z poważaniem,
    Małgorzata Nurek-Malinowska
    16 lipca 2012, 12:01
  • To wielka strata. Miałem, to chyba będzie odpowiednie słowo, zaszczyt uczęszczać do niego na ćwiczenia z Mechaniki Kwantowej (w semestrze zimowym 2004/05).

    Prowadzone przez niego grupy były zawsze (w porównaniu z pozostałymi) masowo oblegane przez studentów, i trudno się dziwić. Pan Ajduk był wzorem dydaktyka. Zawsze anielsko cierpliwy dla studentów i ich nierzadko bezsensownych (i powtarzających się) pytań.

    Zapytany o coś, nawet podczas kolokwium czy egzaminu, pochylał się nad studentem by udzielić mu wyczerpującej odpowiedzi, którą zwykle rozpoczynał od słów "najdroższy panie...".
    16 lipca 2012, 22:26
  • Wielka szkoda! Zygmunta, ktory byl moim kolega z roku pamietam glownie z okresu studiow i obozu wojskowego w Bartoszycach. A takze jako zalozyciela i chyba administratora poprzedniego wcielenia strony "adeptow". Poza tym nie mielismy przez te czterdziesci kilka lat blizszych kontaktow, ale moje studenckie wspomnienia o Nim sa dosc wyrazne i mile.

    R.I.P.

    Michal Niewiadomski, Hong Kong
    17 lipca 2012, 04:48
  • Leszek Hahn adept
    Podobnie jak Michal (czesc Michal!) bylem na roku z Zygmuntem (class 1961) malo tego, mieszkalem z nim w akademiku na Zamenhoffa 10A. Zygmunt byl wzorcem pracowitosci, chodzil na wszystkie wyklady niezaleznie od specjalizacji (po trzecim roku) i w akademiku przepisywal brudnopisowe notatki do kajeciku wielce wykaligrafowanym pismem. Musze stwierdzic, ze korzystalem z efektow jego pracowitosci kopiujac wyklady prof.Wilhelmiego z fizyki jadrowej, na ktore nie udawalo mi sie czesto chodzic, jako ze prof. Wilhelmi chyba nie mogl spac i zaczynal ten monograficzny wyklad o nieludzkiej godzine czyli osmej rano...
    Zegnaj kolego!
    Leszek J. Hahn
    Foothills Medical Centre
    Diagnostic Imaging
    Calgary, Alberta, canada
    17 lipca 2012, 22:21
  • Ja jestem "świeżo" po zajęciach z dr Ajdukiem. Do żadnego innego prowadzącego nie chodziłem tak często na konsultacje. Był świetnym dydaktykiem i dla mnie wzorem człowieka miłującego naukę. To z pewnością olbrzymia strata dla całego Wydziału Fizyki.

    Piotr Wielgórski
    17 lipca 2012, 23:22
    Edytowany: 17 lipca 2012, 23:23
  • Studiowaliśmy razem, mieszkaliśmy w jednym akademiku. Byłem częstym gościem w pokoju, w którym mieszkał ze studentami astronomii. Zarówno na studiach, jak i potem chętnie służył pomocą w rozwiązywaniu skomplikowanych problemów. Był szalenie uczynny i bezinteresowny. Byłem na jego ślubie. Córka jest po doktoracie z biologii. W zainteresowaniach nie ograniczał się do fizyki. Historia, kultura, literatura, geografia, to również tematy, w których miał dużo do powiedzenia. Trudno mi tę tragedię zrozumieć, bo czasem jeździłem z nim samochodem i wiem, że prowadził bardzo ostrożnie. Jego śmierć odczuwam jako wielką stratę.
    Andrzej Rajca - były pracownik FUW, obecnie emeryt
    18 lipca 2012, 02:56
  • Z wielkim smutkiem czytam o śmierci tak wybitnego naukowca i dydaktyka, jakim był Zygmunt Ajduk. Nie zapomnę jednej sytuacji, kiedy to przyszedłem do niego na konsultacje, z prośbą o pomoc w znalezieniu pomyłki w obliczeniach w zadaniu domowym: Pokazałem mu cztery lub pięć stron drobno zapisanych całkami, równaniami, przekształceniami i podstawieniami, a on rzucił tylko wzrokiem - trwało to może pięć, może dziesięć sekund - i od razu powiedział gdzie popełniłem błąd. To było dla mnie, wówczas dla studenta, niesamowite...
    18 lipca 2012, 08:06
  • Bardzo mi przykro z powodu odejścia Zygmunta. Bałam z Nim na jednym roku. Pamiętam Go jako bardzo miłego, spokojnego, koleżeńskiego . Był w grupie najlepszych studentów.
    modlę się za Niego Ewa Trzetrzewińska
    19 lipca 2012, 13:52
  • Zygmunt byl poczatkowo dla mnie starszym kolega (studiowalem rok po Nim) a potem duzym wsparciem kiedy stawialem pierwsze kroki na Hozej jako asystent. Bardzo szybko stal sie bliskim przyjacielem nie tylko moim ale tez mojej zony po tym kiedy ozenil sie z jej kolezanka z pracy. Potem, po moim wyjezdie do Kanady byl moim najblizszym i najpewniejszym kontaktem z Hoza. Wiedzialem, ze w czasie moich krotkich pobytow w Warszawie, przychodzac na Hoza w srodku lata poznym popoludniem zawsze go zastane i zawsze moglismy spedzic szereg godzin rozmawiajac. Bardzo bedzie mi tego brakowac, Zygmuncie. Pamietac bede zawsze nasze ostanie spotkanie, rok temu, kiedy to wyrwales sie z Hozej i przyjechales na Nowy Swiat tylko po to aby sie z nami zobaczyc. Zostawiles duza wyrwe, nie tylko w Warszawie, ale tez w Edmonton.

    Zbyszek Gortel, byly pracownik IFTUW, obecnie emeryt w Edmonton, Kanada.
    20 lipca 2012, 05:26
  • Niedawno pojawilem sie na tym portalu i pierwszy moj bezposredni kontakt chcialem nawiazac z Zygmuntem (jestem o 2 oczka nizej) wysylajac do niego email. Nie doczekalem sie odpowiedzi i nigdy juz jej nie dostane. Pamietam Zygmunta jako niezwyklego czlowieka, pedagoga i fizyka, nie dbajacego (chyba) o takie sprawy przyziemne jak kariera itp. Zegnaj moj nieco starszy kolego, ktorego mialem okazje podziwiac w codziennej jego pracy asystenckiej juz tak dawno temu...
    20 lipca 2012, 12:25
  • Nie możesz rozpoczynać nowych wątków
  • Nie możesz odpowiadać w wątkach
  • Nie możesz edytować swoich postów
  • Nie możesz usuwać swoich postów